czwartek, 13 marca 2014

szybowcowa gra planszowa - początki

Chyba każdy kto gra w planszówki, a przynajmniej ci których znam, myśli o stworzeniu swojej gry... Wyjątkowej i niepowtarzalnej, o nowatorskiej mechanice, idealnie zbalansowanej - po prostu hit który podbije świat :) 

Pierwsze gry (nie licząc Monopolu i "Chińczyka") w które graliśmy z Kuzynem, to wydane przez Encore (kto pamięta? :) ) "Labirynt Śmierci" i "Bogowie Wikingów". Szczególne wrażenie zrobił "Labirynt" - ze względu na planszę. Później przyszły "poważniejsze" strategie Dragona ("Ardeny" :) ), nie aż tak historyczne ("Bitwa na Morzu Wiatrów") i pomysł na własną grę. Oczywiście strategię na planszy w heksy. Na szczęście dla siebie i innych poległem na przygotowaniu planszy :) .
"Magia i Miecz", "Wojna o Pierścień" (ta z Encore) i długa przerwa jeżeli chodzi o planszówki. 
Przygody z planszy przeniesione zostały w realne życie ;) - żagle, wspinanie, jaskinie, rajdy aż w końcu... szybowce. 

I znowu powróciły gry. Najpierw karciane. "Warhammer: Inwazja" i "Munchkin". Niewiele później planszowe. Zaczęło się od "Gry o Tron". Genialna :) Te krótkotrwałe sojusze i zagęszczającą się z każdą turą atmosfera. Niesamowite :)  I kolejne sesje... "K2" (aż się znowu chce iść w góry), "Chaos w Starym Świecie" (klimat Warhammera jest niesamowity, a balans gry - wzór - konspekt :) ).
Myśl o stworzeniu własnej gry pojawiła się ponownie. Tylko o czym?  Pomysł w zasadzie nasuwał się sam. Pierwszy własny przelot, film z wyścigów szybowcowych z Nowej Zelandii,  zwycięstwa Sebastiana Kawy, Lisie Kąty, Bezmiechowa... Jakby tu przełożyć loty szybowcami na grę planszową?
Czasem trzeba oderwać się od ziemi... 

Wyścigi szybowców na planszy... Otwarty system (jak w bitewniakach) bez planszy jako takiej, modele jak w "Wings of Glory", rozszerzenia do podstawowej wersji (np. loty w górach). Gra w trzech wymiarach, gdzie wysokość jest jednym z kluczowych parametrów (nawet w czterech - warunki na planszy zmieniają przecież się w czasie).

"Gladiators in the Sky - Intro"  źródło: youtube

Tylko czy emocje lotnicze da się przenieść na planszę i czy ludzie niezwiązani z lotnictwem dadzą się przekonać do gry czymś co nie strzela? I czy ci latający zainteresują się "lataniem" przy stole? Czas pokaże. I kolejne wpisy na blogu :) .

A tak wyglądał prototyp na początku tego roku...




2 komentarze:

  1. Dodałem do Blogów Planszówkowych.
    Witamy i życzymy owocnej pracy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gra szybowcowa absolutnie rewelacyjna:) Mieliśmy zaszczyt wielokrotnie testować. Mamy nadzieję, że zostanie wydana. Czekamy na kolejne pomysły. K. i O.

    OdpowiedzUsuń